12 marca 2018 r. w Klubie Podróżnika gościli Beata i
Leszek Turkowie, którzy opowiedzieli o swojej wyprawie do Bhutanu.
Wycieczka, jak zauważyli podróżnicy, w pewnym sensie była egzotyczna, gdyż jest to kraj właściwie odcięty od świata. Pierwszy samochód pojawił się tam dopiero w latach 60. ubiegłego wieku, telewizja w 1999 r. a Internet w 2000 r. Turystyka nastawiona jest na pieniądze. Dzień pobytu w Bhutanie kosztuje 200 dolarów, z tego około 70 dolarów jest przelewane do Skarbu Państwa czyli do kasy rządowej.
Bhutan
ma do zaoferowania o wiele więcej niż zobaczyli państwo Turkowie, którzy skupili
się głównie na aspektach historyczno-architektonicznych i kulturowych państwa,
natomiast czasu zabrakło na to, co tam jest również atrakcyjne czyli trekkingu w
Himalaje.
Bhutan
zwany Krainą Grzmiącego Smoka jest
krajem niewielkim, w którym większość ludzi żyje z tego, co da im ziemia. Pod względem duchowym to jeden z
najbogatszych krajów świata, który dba o tożsamość narodową, aczkolwiek powoli
wdziera się do niego cywilizacja zachodnia. - Smok jest niemal wszędzie, obok portretu króla, jest elementem każdego
samochodu, budynku, mieszkania, sklepu. Jak nie ma portretu króla gdziekolwiek,
jak u nas Gomułki swego czasu, to po prostu jest się podejrzanym. Również smok
jako symbol państwowości jest też wszędzie obecny – powiedział Leszek
Turek.
Chodzenie
w strojach narodowych jest obowiązkiem mieszkańców Bhutanu. – Nauczyciele, urzędnicy, cała służba cywilna,
wszyscy muszą iść do pracy w stroju obowiązującym ludowym – usłyszano.
Jest
to kraj trudny do podróżowania, zarządzania i komunikacji, wciśnięty między
Chiny i Indie tak naprawdę nie ma żadnej
samodzielności i pola manewru. Pasmo północne Bhutanu zajmują Himalaje. – Pasma górskie idą z północy na południe, co
daje dobre wyobrażenie o tym, jak może wyglądać komunikacja w tym kraju. Jest
po prostu fatalna. Nie ma opcji żeby się można było w miarę łatwo przedostać
– usłyszano.
Administracja
klasztorna dokładnie pokrywa się z administracją rządową. – W tych samych klasztorach mamy administrację
świecką i administrację kościelną. Także zespolenie tronu i kleru jest po
prostu absolutne. Myślę, że król może być bardzo bezpieczny tak długo , póki
żyje z mnichami w sposób poprawny i należyty – powiedział Leszek Turek.
Szkół
wyższych w Bhutanie po prostu nie ma. – Młodzież
bardzo uzdolnioną wysyła się na studia do Wielkiej Brytanii, Stanów
Zjednoczonych i Indii. Mają obowiązek powrotu, odpracowania jak gdyby tych
swoich studiów, które się na koszt rządu bhutańskiego odbywają, aczkolwiek
braki w kadrze, na przykład medycznej czy inżynieryjnej, są totalne –
powiedział Leszek Turek, a pani Beata dodała, że tak naprawdę przez cały Bhutan
idzie tylko jedna droga, która asfaltu nie przypomina, a wszystko się z niej
bez przerwy osuwa.
Najważniejszym
sportem w Bhutanie jest łucznictwo, a głównym towarem eksportowym prąd, stąd na rzekach
buduje się elektrownie wodne. – Takiej
żyjącej rzeki to ja jeszcze w życiu nie widziałem. Rzeka to jest wszystko. Tam
się przewozi ludzi, tam się przewozi towary, tam się pierze, kąpie, myje, tam
się odbywają różne uroczystości, i ten ruch na rzece tych barek, wszystko na
rzece się dzieje – usłyszano.
Kolejne
spotkanie Klubu Podróżnika zaplanowano na 9 kwietnia.
Byłam tam i było super :)
OdpowiedzUsuń