20 marca
2017 r. odbyło się kolejne spotkanie Klubu Podróżnika. Tym razem na Wyspy Owcze
wyruszyliśmy z Beatą i Leszkiem Turkami.
Żnińscy
podróżnicy Wyspy Owcze odwiedzili w lipcu 2016 r. Jak powiedział Leszek Turek:
- Na Wyspy Owcze, które są bardzo blisko
właściwie się nie jeździ. Czemu? Nie
wiem. Może dlatego, że nie ma tam zabytków specjalnie, a zwiedzanie wysp wymaga
trochę wysiłku – głównie fizycznego. Tam się jeździ głównie po to, jak to się mówi
modnie, na trekking. A więc kilki, plecaczek i w długą na ileś godzin dziennie.
Jest to jedna z form turystyki, którą ja preferuję najbardziej. Aktywna, na
powietrzu, a widoków, które są stworzone przez naturę pozostają na długo w
pamięci – usłyszano.
Wyspy Owcze
to archipelag 18 wysp wulkanicznych o powierzchni górzystej na Morzu Norweskim,
między Wielką Brytanią, Islandią a Norwegią. Stanowią terytorium zależne Danii.
Tradycją
rodzinną kultywowaną od pokoleń na wyspach jest strzyżenie owiec. Znajduje się
ich tam ponad 70 tysięcy. Zielony krajobraz jest pozbawiony drzew ze względu na
silnie wiejące wiatry (jedyne drzewa na archipelagu to sztuczne nasadzenia w
miastach), zaś wiele domów ma dachy porośnięte trawą. Rodowici mieszkańcy Wysp
Owczych zwani Farerczykami są już przyzwyczajeni do często zmieniającej się tam
pogody, turyści zaś często nie mogą z wysp wyjechać właśnie ze względu na
pogodę.
Państwo
Turkowie byli na 11 wyspach. – Myślę, że
widzieliśmy sporo i jakieś pojęcie o wyspach mamy, oczywiście pojęcie turysty.
Mieszkańcy wysp są bardzo specyficzni. Jest to społeczność wyspiarska, taką
trochę hermetyczną, zamkniętą. Naród bardzo religijny, głównie luterański,
wartości takie jak etos pracy, wartości rodzinne to jest na porządku dziennym.
Ludzie spotykają się z okazji jakichś świąt rodzinnych czy narodowych, a tak
każdy zajmuje się właściwie swoją pracą – powiedział Leszek Turek i dodał,
że warto tam pojechać, bo widoki są niesamowite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz